www.eprace.edu.pl » pidzama-porno » Buntownik i jego świat » Polityka. Kościół

Polityka. Kościół

Ci co kiedyś byli tu
Ci co teraz tutaj są
Niczym się nie różnią

Silnie destrukcyjny i nihilistyczny pierwotnie punkrockowy bunt cechowała, zwłaszcza w początkowej jego fazie, zdecydowana apolityczność. Młodzi kontestatorzy nie chcieli angażować się w dziedziny życia uznawane przez nich za niemoralne i skażone, a przy tym całkowicie ich zdaniem odporne na wszelkie reorganizacyjne czy reformatorskie zabiegi84. Jeśli więc śpiewano o polityce, to tylko pozostając w ramach wytyczonych konwencją gatunku - a zatem ogólnikowo i raczej powierzchownie, jako o wartości poddanej absolutnej negacji, skrajnie przeciwstawnym buntownikom biegunie mentalności czy zdepersonalizowanym złu produkowanym przez bliżej nieokreślonych "onych". Inaczej w tekstach wokalisty Pidżamy Porno. Tu polityka nie jest już motywem marginalnym, obiektem szkicowych ujęć i schematycznych przedstawień, lecz osobnym i potężnym źródłem inspiracji, należąc - obok paru innych - do najobszerniejszych bloków tematycznych obecnych w jego twórczości. Czemu zresztą dziwić się nie sposób - Grabowski, wnikliwy obserwator i krytyk otaczającej go rzeczywistości, nie może wszak pozostawać obojętnym na realia polityczne - jeden z podstawowych czynników kształt tej rzeczywistości nadających. Byłoby to przecież zaprzeczeniem wszystkich wygłaszanych przezeń poglądów i wyznawanych ideałów, z postulatem świadomego oraz odpowiedzialnego uczestnictwa w życiu zbiorowym na czele. Zważywszy zresztą na fakt, że w latach osiemdziesiątych podobna obojętność sztuki stanowiła często przejaw czy odbicie jej skłonności eskapistycznych, znacznie trudniej byłoby zrozumieć i usprawiedliwić polityczną neutralność twórczości Grabaża. Bo jakże zachować bierność, gdy system w stosunku do człowieka wcale bierny nie był, ingerując nieustannie w jego prywatny świat i niejako zmuszając w ten sposób do reakcji? Reakcji, którą bywała właśnie literatura - ów społeczno-kulturowy fenomen, walczący z totalitarną rzeczywistością sobie tylko właściwą, najgenialniejszą z dostępnych bronią - bronią języka. Bo wystarczało przecież owej rzeczywistości o p i s a n i e, by - unaoczniając jej nonsensy i niedorzeczności, a więc w efekcie podważając autorytet i istotę ówczesnego ustroju, odmawiając mu logiki i racji bytu - zanegować ją. I nie ma żadnego znaczenia czy charakterystyka ta posługiwała się poetyką patosu oraz melancholii, czy też wykorzystywała - jak w utworze "Trzymając się za ręce" - kategorie absurdu i ironii:

W głowie się nie mieści
Ile zboczeń na tym świecie
W aptece cię otruli
Zgwałcili w bibliotece
[...]

Wódka w głowie szumi
Milicja każe wstawać
Człowieka normalnego kolejny raz udawać

Dziwisz się sam sobie
Że wszystko naprzód goni
Przecież w nocy byłeś tym
Małym chłopcem z placu broni
[...]

Ten napisany w 1983 roku tekst, stanowi dobitne świadectwo człowieczego zagubienia w barbarzyńskich i chorych realiach systemu, w którym normalna egzystencja wydaje się już niemożliwa. Rozpaczliwy sprzeciw bohatera wobec okrucieństw rzeczywistości, w której przyszło mu żyć, przeradza się wkrótce w pragnienie rebelii. Wyśpiewywane przezeń słowa "Niech obcej ziemi próg usunie się spod nóg" są przecież niczym innym, jak pełnym desperacji, głośnym i wyraźnym wołaniem o zmianę. Zmianę, która wydaje się być już blisko:

[...]
Koniec smutków już
W chacie wuja Toma
Agencja TASS podała
Szto uż niet białego doma
Wicher strąca liście z drzew
Pan Bóg je zamiata
My tańczymy na trzy pas
Na krawędzi świata

Polska, owa symbolizująca niedolę i grozę niewolniczego ucisku chata wuja Toma z powieści Harriet Beecher Stowe, czuje już powiew wolności, smak przeobrażeń, których alegorycznymi znakami są opadające na ziemię liście oraz spersonifikowana postać porządkującego świat, krzątającego się Boga. Taniec, metaforyczny emblemat radości, jest tu więc tańcem zwycięzców. Jeszcze wyraźniejsze od wskazanych zapowiedzi rewolucji pojawiają się w tekstach o parę lat późniejszych, które, prorokując jej nadejście, stanowią zarazem zapis nastroju gorączkowego oczekiwania na ów wielki dzień:

Dzień, w którym powstaną barykady
Ja po tej, ty po tamtej stronie
Dzień, w którym rozlegną się strzały
I staniemy się bardziej czerwoni
[...]

Lecz my nie będziemy pokorni
Nie będziemy bezsilni i bierni
Weźmiemy, co będzie pod ręką
I staniemy po stronie rebelii
[...]85

Atmosfera niecierpliwego podniecenia, towarzyszącego marzeniom o przewrocie, wzmaga się w tekstach Grabowskiego wraz z pojawieniem się pierwszych symptomów zmian zachodzących w sąsiedniej Rosji. Jednym z najwcześniejszych utworów poruszających ów temat stała się piosenka "Chodź ze mną do łóżka", niebanalny i zaskakujący kolaż intymno-miłosnych wyznań strof z politycznym wydźwiękiem refrenu:

Chodź, chodź ze mną do łóżka
Zrobię to byś bać się przestała
Będę całował twoje palce
Będę dotykał twoje nagie ciało
Więc chodź, chodź ze mną do łóżka
Ja będę w tobie, a ty będziesz we mnie
Poczujemy się wzajemnie

Raisa, Raisa, Raisa Gorbaczow!

Chodź, chodź ze mną do łóżka
Nie potrzebujemy się cieszyć po ciemku
Chodź, chodź ze mną do łóżka
Bez ambicji, grzechów, wstydu i lęku
Chodź, chodź ze mną do łóżka
Ja będę w tobie, a ty będziesz we mnie
Najważniejsze jest to, że jesteś
Gdy możemy poczuć się wzajemnie

"Refren tej piosenki napisałem w 85 roku, kiedy na Wschodzie zaczęło się mocno przejaśniać. I najpierw takim promykiem nadziei, był nawet nie Gorbaczow, ale jego żona, która jako pierwsza radziecka kobieta wyglądała światowo i tak się zachowywała. Bardzo seksowna, bardzo elegancka, w pewien sposób zburzyła schematy, które funkcjonowały do tamtej pory - przynajmniej na tym obszarze. Nigdy wcześniej żona pierwszego sekretarza nie została publicznie przedstawiona światu, tak jak działo się to w normalnych, cywilizowanych współczesnych krajach"86 - wyjaśnia artysta. W efekcie kumulowania się tego rodzaju politycznych wydarzeń rosło społeczne podekscytowanie i napięcie. Świadomość, że gigantyczne imperium rosyjskie znajduje się na ostrym zakręcie dziejowym, co stwarzało przecież Polsce wyjątkowe szanse na strząśnięcie krępujących ją więzów, rozbudziła uśpione już nadzieje i przywróciła ostrość zbiorowym majakom o wolności:

Katarzyna ma katar
Cała trzęsie się w posadach
Katarzyna ma katar
Prątkuje i zaraża
Katarzyna ma katar
I to jest nasza szansa
Żeby ona nie przeżyła zimy
Pijmy zdrowie Katarzyny
Do samego dna, do samego dna

Jeśli zrobisz to, co ja
Jeśli on nie będzie się bał
Jeśli ty i ja staniemy wraz
Jeśli on obudzi się na czas
Bezcenna jest każda chwila
One szybko przemijają
Nie możesz dłużej tańczyć tak
Jak oni ci zagrają
Więc na co jeszcze czekasz
Kiedy możesz zrobić to teraz?

Młodzieńczy entuzjazm i nonkonformizm, instynktowne i ciągle jeszcze niespełnione pragnienie rebelii, przeczucie bliskości nadchodzących przeobrażeń, a wreszcie cała siatka uwarunkowań politycznych - wszystko to zadecydowało o uformowaniu się czy wyklarowaniu Grabażowej fascynacji fenomenem rewolucji. Fascynacji, która - co zresztą zrozumiałe - znalazła wyraźne odzwierciedlenie w jego twórczości. Słuchając dziś "Glorii", piosenki z wydanej w końcu lat dziewięćdziesiątych płyty "Styropian", trudno odgadnąć, że ten pochodzący z 1987 roku utwór, wówczas zatytułowany "Terrorystka Frania", to w rzeczywistości mocno anarchistyczny ("Czarna Europa" jest nawiązaniem do koloru flag jednego z odłamów pierwszej po wojnie organizacji anarchistycznej - Wolność i Pokój) i rewolucyjny ("BęC! ZMIANA! BęC! ZMIANA! BęC! ZMIANA! / BęC!!!!!!!!") tekst:

Ona nie mówi nic
ONA NIE MÓWI NIC
Nie mówi ani słowa
NIE MÓWI ANI SŁOWA
Ma krótkie i szalone linie papilarne
Nosi obcisłe dżinsy
Pali "popularne"
Wokół niej gęstnieje tłum
WOKÓŁ NIEJ GĘSTNIEJE TŁUM
CZARNA EUROPA pa pa pa pa
CZARNA EUROPA

BęC! ZMIANA!BęC! ZMIANA! BęC! ZMIANA!
BęC!!!!!!!!
F...R...A...N...I...A...
FRANIA!!!!!!!!

Ma 19 lat ma 19 lat
[...]

Opowiada Grabowski: "To piosenka napisana na cześć dziewiętnastoletniej Fanny Kaplan, kobiety, która strzelała do Lenina i jednej z pierwszych terrorystek w ogóle, później zresztą brutalnie przez bolszewików zgładzonej"87. Utwory inspirowane rewolucyjnymi rozruchami oraz nastrojami przynosi też przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. "Grudniowy blues o Bukareszcie" to nostalgiczna, refleksyjna opowieść o wydarzeniach rumuńskiego powstania przeciwko dyktaturze Nicolae Ceauºescu i represyjności jego służb porządkowych:

Pamiętam był 22 grudnia
Krótko po drugiej włączyłem gałką radio
Na chwilę zatrzymał się czas
To, w co nie wierzyłem stało się możliwe
[...]

Nazajutrz
Nic nie było pewne jeszcze
Pijany gniew przez ból wykrzykiwał pieśń
Grudniowy blues o pewnym mieście
Pieśń, co łamie strach
Wyważa drzwi kuloodpornych dacii
Pieśń, co dała bunt rodzi się z sumienia
Że tak długo mogły kwitnąć kwiaty
Posadzone ręką więźnia
[...]

W całkowicie odmiennej tonacji utrzymany jest kolejny tekst - tekst o wybuchającej wiośnie Nowego i szaleństwie powszechnej rebelii, kiedy wszystko staje się możliwe, a świat ogarnia obłąkany, wariacki amok:

Wszystko się kończy, dobiega kresu
Bledną wdowie kolory
Płoną oddechy z gabinetów
Ręce dyrygentów goreją
Blady biust wydyma się u Lenina

A na fortepianie
Karol Marks z głową osła
Zamienia się w piranię

Tu i teraz i wokół nas trwa
Permanentna rewolucja
Znów przemówił bruk
I znów spadają głowy
Stary świat ogłosił krach
Permanentnie kona
Kiedy dziwka rewolucja
Przytula go do swego łona

Czuję, że topnieje śnieg
A świat zaleje nas
Który to już raz...
Wiosennymi Sukienkami
Wiosennymi Sukienkami88

Jednak, kiedy nadszedł ostatecznie długo wyczekiwany w Polsce moment wyzwolenia, okazało się, że przełom 89 roku nie oznacza końca Grabażowych zmagań z polityką. Zmiana realiów ustrojowych nie wpłynęła bowiem zasadniczo na stosunek punkrockowej kontrkultury do władzy. Bo, chociaż nowy system polityczny posługuje się odmienną od poprzedniego frazeologią, zasady jego funkcjonowania pozostają w istocie te same. Państwowe władze oraz podległe im organy i instytucje nadal dążą więc do całkowitego podporządkowania sobie jednostki, wykorzystując przy tym cały szereg rozmaitych - innych niż uprzednio, lecz jednak wciąż obecnych - mechanizmów zniewalania. Znakomicie ilustruje to oraz wyjaśna tematyczno-kompozycyjna paralela, jaką stanowi para tekstów o wspólnym tytule "Bal u Senatora". Utwory te dokumentują per analogiam sposób postrzegania przez autora otaczającej go rzeczywistości polityczno-społecznej w dwóch, zdawałoby się krańcowo różnych, a jednak zaskakująco podobnych momentach historycznych. Piosenka z roku 1985 jest wyrazem niezgody na panujący w Polsce ustrój komunistyczny oraz właściwą mu filozofię i strategię rządzenia, a także przejawem buntu przeciwko powszechnemu marazmowi i ogólnospołecznej cichej akceptacji istniejącego stanu rzeczy:

Dziś wielki bal u Senatora
Uciekamy przed głodnymi szczurami
Dodając sobie odwagi chlejemy denaturat
Nie mówimy nic, nieważne są słowa
W oknach zamiast szyb wstawiono kraty
My musimy udawać, że niby są ze złota
Zza węgła Widmo w kark wbija paznokcie
Każe kornie się modlić do sierpa i młota

Trwa wielki bal u Senatora
Tańczą wszyscy z zasłoniętymi oczami
Potykają się błądząc po omacku
Tu nie mówi się nic
Nieważne są słowa
[...]

Rządzić jest dziecinnie prosto
Wystarczy dzielić to, czego nie da się podzielić
Dobić to, co jeszcze jest żywe
I rokuje nadzieję, że będzie jeszcze myśleć
[...]

Z kolei tekst z roku 1993 stanowi wynik gorzkiego rozczarowania nową sytuacją polityczną Polski. Okazuje się bowiem, że obok uprzywilejowanych warstw rządzących, wciąż żyją ludzie pogrążeni w nędzy, a jedyna różnica polega na tym, że niesprawiedliwość, bieda i nielegalne interesy rozwijają się w ramach pseudodemokratycznych instytucji suwerennego państwa prawa:

U Senatora wielki bal
Tańczą wszyscy i znają się wszyscy
[...]

Ogromnie tłuste panie
Tasują panom posłom
Nikt do powiedzenia nie ma tu nic
Choć wszyscy krzyczą głośno
O nas zapomniała historia
Po imieniu nam woła bieda
Choć już sprzedaliśmy wszystko
Co można było sprzedać

My nie mówimy nic
My nie mówimy nic
My nie mówimy nic

Już nawet sam pan prezes wlazł na stół
Nie milkną brawa i toasty
Ostro popili sobie kumple z podziemia
Ściągnęli bohaterów maski
[...]

Tak więc konstrukcyjna równoległość obu piosenek (wyrażająca się poprzez wykorzystanie tego samego motywu literackiego funkcjonującego w kulturze) wskazuje na pewną analogiczność opisywanych rzeczywistości. Utrata złudzeń i nadziei względem przełomu 89 roku wiązała się bowiem w dużej mierze z faktem, że nowy establishment polityczny był niezwykle silnie uzależniony od kościoła, zaś - zdaniem buntownika - tak ścisłe powiązania władzy z religią bywają równie niebezpieczne, co jej romans z ideologią totalitarną. W zmienionych warunkach walka o autonomię jednostki toczy się po prostu już nie z partią, lecz z klerem, postrzeganym przez uczestników punkrockowej rewolty jako nowa siła przewodnia, błyskawicznie i szczelnie wypełniająca puste miejsce po swym komunistycznym poprzedniku. Apogeum wyrastających na owym podłożu nastrojów rozczarowania, przyniosły wybory 1995 roku, które stały się inspiracją niezwykle ważnego dla samego autora tekstu:

[...]
Między czarnym i czerwonym
Nie sposób czuć się dobrze
Między czarnym i czerwonym
Bardziej kurczy się ma postać
Jednak nie strzelę sobie w łeb
Nie skoczę w dół z wieżowca
Między czarnym i czerwonym
Będę odwracał łeb do słońca
Ostatnią resztką sił do samego końca

[...]
Znam tę twarz
Twarz, która zanieczyszcza mury
Zgadnij który z nas cierpi na kompleks dziury
Widzę kilku gości w czerni
Nieomylni, pewni i pazerni
Gawiedź u ich stóp wegetuje czerstwo
Pociągi stąd do wieczności omijają nasze stacje
Choć dziś krzyże wiszą niżej
Fermentują się frustracje
[...]89

"To piosenka o tym, że czasami rzeczywistość jest na tyle nierealna, nieprzyswajalna przez twoje receptory normalności, że, kiedy nadchodzi czas wyborów, staje się to dla ciebie momentem opresyjnym - kiedy nie za bardzo potrafisz znaleźć w tym świecie miejsce dla siebie, nie za bardzo widzisz drogi, którymi można by się ewakuować i dochodzisz do takiego miejsca, gdzie za plecami masz już tylko mur. Dla mnie taka sytuacja nastąpiła właśnie w 95 roku, kiedy musiałem zdecydować czy głosować na Wałęsę, czy na Kwaśniewskiego, a znajdowałem się w takim punkcie swojego życia, że żadna z tych opcji nie wchodziła w ogóle w grę"90 - tłumaczy Grabowski. Ale wyraźnej w tym i innych utworach niechęci do duchowieństwa nie należy zbyt pochopnie uznawać za bluźniercze wyznania profana. Teksty założyciela Pidżamy Porno są bowiem w istocie próbą dialogu, współczesną kontynuacją romantycznych sporów Konrada z Bogiem ("Hej Ty, jesteś tam czy cię nie ma?! / Jesteś tam czy cię nie ma?!"91), a więc swoistą drogą kontaktowania się czy porozumiewania ze sferą sacrum. Bohater wadzi się przecież z Panem, badając w ten sposób granice jego milczenia i prowokując do odsłonięcia oblicza czy chociażby przypomnienia się ludziom. Bo tak naprawdę utwory Grabowskiego nie są zaprzeczeniem Boga, lecz przejmującym i bardzo wymownym świadectwem poszukiwania świętości. Jakiejkolwiek. A zawarta w piosenkach artysty krytyka, dotyczy nie Stwórcy samego, lecz instytucji kościoła oraz należących doń wiernych, a zatem sług Jego i Jego wyznawców:

Wieki całe Zbawiciela czekali
A gdy ów się już narodził
Czym prędzej go ukrzyżowali, psychopaci
Kopiący groby naszej wiary

Klerykalna zaraza jest wytworem sztana
Tak jak podłość i nienawiść dookoła ołtarza
Piętno krzyża przepisane dla każdego
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego

My tutaj tacy słabi
Tacy jak ci, co go krzyżowali
Święci, kaci, ich ofiary
A w kwestii wiary
Pobożne baranki i błędni rycerze
Czynią posty, odmawiają pacierze
Że aż czasem czuję swąd
Z inkwizycyjnych stosów

Domniemana twarz Świętego Piotra
Święte krowy, święte dogmaty
Święty parlament po plastycznych operacjach
Cuda niewidy, ulice jak stygmaty
Ulice jak stygmaty!
[...]



komentarze

Copyright © 2008-2010 EPrace oraz autorzy prac.